Witam was po dłuższej nieobecności tutaj. Jak każdy wie mam nową pomocnicę. Którą możecie kojarzyć z innych blogów. Także nie przedłużając zapraszam do stworzonego przez nas nowego opowiadania.
--------------------------------------
*Ola*
Dziś mija rok, odkąd jestem z Michałem. Kochamy się i chcemy być razem na zawsze. Ale czy jest to możliwe? Mój partner od miesięcy boryka się z problemami. Najpierw strach o syna, później o swoje życie. Albowiem ma chore serce i jedynie przeszczep pomoże mu wyjść z tej sytuacji. Jednak to nie przeszkadza nam w byciu szczęśliwymi ludźmi i w normalnym funkcjonowaniu. Bóg obdarował nas szczęściem. Jestem w 7 tygodniu ciąży. Nie planujemy z Michałem na razie ślubu, jednak wiemy, że się kochamy i możemy na siebie liczyć.
Wiele osób nie potrafi pogodzić się z tym, iż jestem z taką osobą jak Michał. Próbowali nas rozdzielić na różne sposoby, ale nasza miłość jest na tyle silna, że przetrwała. Co prawda czasem zastanawiam się, czy nie czuję nic do Jacka - mojego dawnego chłopaka - jednak gdy tylko spojrzę na Michała, wiem, że związek z nim to dobra decyzja.
Niestety codziennie mam ten sam koszmar. Albowiem śni mi się, że Michał umiera, serce przestaje bić, Marek, jego syn, trafia do pogotowia opiekuńczego, a ja zostaje sama. Później budzę się obok mojego mężczyzny i wiem, że to tylko zły sen. Sen, który mam nadzieję nigdy się nie spełni.
22.06.2016
Wchodzę właśnie do miejsca mojej pracy. Witam się z uśmiechem ze wszystkimi. Nie chcę, aby widzieli, że coś złego się ze mną dzieje. Nie potrafię spać. Moje oczy są zaczerwienione, a pod nimi mam worki. Aby nikt nie zadawał zbędnych pytań, ukrywam to wszystko pod grubym makijażem oraz używam kropli do oczu.
Spotykam na korytarzu moją przyjaciółkę z wydziału narkotyków Karolę. Witam się z nią, po czym zauważam idącego w moim kierunku dyżurnego Jacka. Wymijam go i idę dalej do pokoju prewencyjnego.
Kochani także zaczynamy nową serię!
Chwilę temu pojawiło się opowiadanie kończące 2 serię. Teraz w nowym składzie przybywamy z III serią.
Liczymy na dużą liczbę komentarzy dających nam werwę do pisania kolejnego opka. :D
niedziela, 26 lutego 2017
sobota, 25 lutego 2017
Ostatnie opowiadanie II seri stworzone przez Marylę.
Także w konkursie wzięła udział tylko jedna osoba. Dziękuję Ci Marylo. Niedługo dostaniesz nagrody. A teraz nie przedłużając. Zapraszam do czytania tego cuda. :D Jest naprawdę super.
-------------------------------------------------------------------
*Emilka*
Jacek pobiegł do lekarza, nie wiedziałam o co za bardzo mu chodzi. Może znał osobę, która ma taką samą grupę krwi jak Ola...
Po pięciu minutach zauważyłam jak w moją stronę zmierza Jacek, na jego twarzy ujrzałam uśmiech, co bardzo mnie zdziwiło. Jego dziewczyna, którą bardzo kocha walczy o życie a on się śmieje...dziwne. Gdy był już obok mnie zapytałam.
- Gdzie ty byłeś?
- U lekarza.
- I co ci powiedział, że się uśmiechasz?
- Emilka, Ola ma taką samą grupę krwi jak ja, mogę być dawcą. - powiedział to pełni radości.
- Naprawdę? - byłam zdziwiona ale za razem szczęśliwa, że wszystko już będzie dobrze...tak myślałam.
- Tak, już pobrali ode mnie krew. Niedługo będzie operacja Oli.
- Tak się cieszę. -lekko go przytuliłam.
- Chodźmy do Oli.
- A możemy?
- Tak, lekarz pozwolił nam się z nią zobaczyć przed operacją. - oznajmił.
- To co, idziemy. - stwierdziłam.
* Jacek*
Moje życie w końcu nabierało sensu. W końcu miałam Olę!! Jedyne to co mi potrzeba do życia. Gdy wyjechała całe życie mi się zawaliło, dopiero teraz czuję, że żyję. Teraz już nigdy nie pozwolę aby stała się jej jakaś krzywda, jest miłością mojego życia...
Po kilku minutach byliśmy przed salą.
- Wiesz co, ja jednak poczekam tutaj. - stwierdziła Emilka.
- No dobrze.
Emilka została a ja wszedłem. Ola miała taką bladą cerę, była taka bezbronna. Usiadłem na brzegu łóżka i złapałem jej chłodną, drobną dłoń. Z mojego oka mimowolnie wypłynęła łza. Chciałabym aby wszystko co mi się w życiu wydarzyło od śmierci Wysockiego było tylko koszmarem, z którego zostanę obudzony. Ola, moja kochana Oleńka, dlaczego los ją tak karze? Najpierw śmierć jej mamy, potem jej ojca a następnie aborcja i teraz śmierć mojej córeczki. Mojemu ojcu nigdy nie wybaczę za to co zrobił!! Zabił moje dziecko!! Spojrzałem na Olę, była taka bezbronna. Zacząłem do niej mówić.
- Skarbie, słoneczko, perełko. Wiem, że mnie słyszysz. Nie możesz mnie zostawić, słyszysz? Potrzebuje cię. Jesteś nam wszystkim potrzebna-z moich oczu wpłynęło coraz więcej łez.- Pamiętasz nasze początki? Nie ufałaś mi na początku, jednak Gdy zaprosiłem ciebie na kolację, zgodziłaś się. Byłem taki szczęśliwy. Jednak...potem myślałaś, że mam dziewczynę ale...tylko ciebie kocham. Proszę, nie zostawiaj mnie. Jesteś potrzebna. Kochanie, kocham cię. Walcz!
Po tych słowach zostałem wyproszony z sali, ponieważ zabierali Olę na operację. Gdy tylko wyszedłem, podeszła do mnie Emilka.
- Jacek, słuchaj muszę jechać do domu, poradzisz sobie?
- Tak, dzięki że tu byłaś ze mną. - Trzymaj się.
Emilka poszła a ja czekalem przed salą. Była już druga w nocy a operacja nadal trwała. Kolejna godzina czekania. Zacząłem się niepokoić. Pół godzinę później wyszedł lekarz i dwie pielęgniarki, patrzyli na mnie a ja na nich. Nikt nic nie mówił, panowała grobowa cisza. Nie wytrzymałem tego dłużej.
- Panie doktorze, co z nią?
- Panie Jacku...niestety ale... - przerwałem.
- Chce mi powiedzieć, że...że ona...
- Przykro mi ale... pańska dziewczyna za kilka godzina powinna się obudzić. - uśmiechnął się przyjaźnię. A ja? Totalnie zgłupiałem. Myślałem, że Ola nie żyje a tu proszę.
- Ale mnie pan wystraszył.
- Nie było żadnych powikłań. Tak jak mówiłem mniej więcej trzy godziny i powinna się obudzi. Może obudzić się też wcześniej a pan niech jedzie odpocząć.
- Zostanę z nią. Mogę do niej wejść?
- Proszę.
Lekarz odszedł a ja wszedłem na sale Oli. Cieszyłem się że jest już po wszystkim. Usiadłem na łóżku i złapałem ją za dłoń, sam nie wiem kiedy, zasnąłem.
*Narrator*
Jacek spał, gdy niespodziewanie ktoś go obudził. Podniósł głowę i bardzo się zdziwił. Był u siebie w mieszkaniu a obok niego siedziała Ola. Patrzyła na niego z niepokojem.
- Ola?? Co ty tu robisz?
- Jacek, co jest? Strasznie krzyczałeś, nie mogłam cię obudzić.
- Ola ty...- spojrzałem na jej brzuch. Czyli, że wszystko począwszy od śmierci komendanta jest koszmarem. A Ola jest w ciąży. Byłem bardzo szczęśliwy, że to wszystko to nie prawda. Spojrzałem na Olę, na jej twarzy ujrzałem zmartwienie, mocno ją przytuliłem.
- Kochanie, powiesz co się stało?
- Miałem straszny koszmar, ale jest już ok. - odpowiedziałem jej.
- Na pewno?
- Tak, nie martw się.
Ola się we mnie wtuliła. Poczułem ogromną ulgę.
Rok później
Nadal pamiętam mój okropny sen. Z Olą jesteśmy szczęśliwi a zwłaszcza teraz gdy zostaliśmy rodzicami. Mamy córkę, Lene. Mała ma już dwa miesiące, rośnie jak na drożdżach. Dwa miesiące temu również oświadczyłem się Oli, dziś bierzemy ślub. Był to mój najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Właśnie wszedłem do mieszkania Oli, wyglądała olśniewająco. Podszedłem do niej.
- Witaj skarbie. Wyglądasz prześlicznie. - pocałowałem ją w policzek.
- Dziękuję.
Gdy dostaliśmy błogosławieństwo rodziców, wyruszyliśmy w drogę do kościoła. Eskortowały nas radiowozy. Gdy byliśmy na miejscu, ja wszedłem do kościoła a Ola została ze swoim ojcem. Gdy zabrzmiały organy mój skarb.
w towarzystwie swojego ojca ruszył w moją stronę. Była taka Piękna.
Msza nam się bardzo dłużyła. W końcu słowa przysięgi małżeńskiej.
- Ja Jacek, biorę ciebie Aleksandro za żonę i ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi do pomóż Panie Boże wszechmogący, w trójcy jedyny i wszyscy święci.
Te same słowa powiedziała Ola.
- Ja Aleksandra, biorę ciebie Jacku za męża i ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi do pomóż Panie Boże wszechmogący w trójcy jedyny i wszyscy święci.
Uśmiechnąłem się do mojej żony.
Następnie nałożenie obrączek.
- Alekandro, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, Amen. - Jacku, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, Amen.
- Możecie się pocałować. - odsloniłem welon i pocałowałem mój skarb.
Kilka godzin później bawiliśmy się na weselu.
Rok później
Z Olą i Lenką jesteśmy szczęśliwą rodziną. Na naszej drodze już nic nie stanęło, cieszymy się życiem. Lena i Ola to moje dwa skarby, kocham je najmocniej na świecie. Mieszkamy na przedmieściach, bardzo jesteśmy szczęśliwą rodziną.
-------------------------------------------------------------------
*Emilka*
Jacek pobiegł do lekarza, nie wiedziałam o co za bardzo mu chodzi. Może znał osobę, która ma taką samą grupę krwi jak Ola...
Po pięciu minutach zauważyłam jak w moją stronę zmierza Jacek, na jego twarzy ujrzałam uśmiech, co bardzo mnie zdziwiło. Jego dziewczyna, którą bardzo kocha walczy o życie a on się śmieje...dziwne. Gdy był już obok mnie zapytałam.
- Gdzie ty byłeś?
- U lekarza.
- I co ci powiedział, że się uśmiechasz?
- Emilka, Ola ma taką samą grupę krwi jak ja, mogę być dawcą. - powiedział to pełni radości.
- Naprawdę? - byłam zdziwiona ale za razem szczęśliwa, że wszystko już będzie dobrze...tak myślałam.
- Tak, już pobrali ode mnie krew. Niedługo będzie operacja Oli.
- Tak się cieszę. -lekko go przytuliłam.
- Chodźmy do Oli.
- A możemy?
- Tak, lekarz pozwolił nam się z nią zobaczyć przed operacją. - oznajmił.
- To co, idziemy. - stwierdziłam.
* Jacek*
Moje życie w końcu nabierało sensu. W końcu miałam Olę!! Jedyne to co mi potrzeba do życia. Gdy wyjechała całe życie mi się zawaliło, dopiero teraz czuję, że żyję. Teraz już nigdy nie pozwolę aby stała się jej jakaś krzywda, jest miłością mojego życia...
Po kilku minutach byliśmy przed salą.
- Wiesz co, ja jednak poczekam tutaj. - stwierdziła Emilka.
- No dobrze.
Emilka została a ja wszedłem. Ola miała taką bladą cerę, była taka bezbronna. Usiadłem na brzegu łóżka i złapałem jej chłodną, drobną dłoń. Z mojego oka mimowolnie wypłynęła łza. Chciałabym aby wszystko co mi się w życiu wydarzyło od śmierci Wysockiego było tylko koszmarem, z którego zostanę obudzony. Ola, moja kochana Oleńka, dlaczego los ją tak karze? Najpierw śmierć jej mamy, potem jej ojca a następnie aborcja i teraz śmierć mojej córeczki. Mojemu ojcu nigdy nie wybaczę za to co zrobił!! Zabił moje dziecko!! Spojrzałem na Olę, była taka bezbronna. Zacząłem do niej mówić.
- Skarbie, słoneczko, perełko. Wiem, że mnie słyszysz. Nie możesz mnie zostawić, słyszysz? Potrzebuje cię. Jesteś nam wszystkim potrzebna-z moich oczu wpłynęło coraz więcej łez.- Pamiętasz nasze początki? Nie ufałaś mi na początku, jednak Gdy zaprosiłem ciebie na kolację, zgodziłaś się. Byłem taki szczęśliwy. Jednak...potem myślałaś, że mam dziewczynę ale...tylko ciebie kocham. Proszę, nie zostawiaj mnie. Jesteś potrzebna. Kochanie, kocham cię. Walcz!
Po tych słowach zostałem wyproszony z sali, ponieważ zabierali Olę na operację. Gdy tylko wyszedłem, podeszła do mnie Emilka.
- Jacek, słuchaj muszę jechać do domu, poradzisz sobie?
- Tak, dzięki że tu byłaś ze mną. - Trzymaj się.
Emilka poszła a ja czekalem przed salą. Była już druga w nocy a operacja nadal trwała. Kolejna godzina czekania. Zacząłem się niepokoić. Pół godzinę później wyszedł lekarz i dwie pielęgniarki, patrzyli na mnie a ja na nich. Nikt nic nie mówił, panowała grobowa cisza. Nie wytrzymałem tego dłużej.
- Panie doktorze, co z nią?
- Panie Jacku...niestety ale... - przerwałem.
- Chce mi powiedzieć, że...że ona...
- Przykro mi ale... pańska dziewczyna za kilka godzina powinna się obudzić. - uśmiechnął się przyjaźnię. A ja? Totalnie zgłupiałem. Myślałem, że Ola nie żyje a tu proszę.
- Ale mnie pan wystraszył.
- Nie było żadnych powikłań. Tak jak mówiłem mniej więcej trzy godziny i powinna się obudzi. Może obudzić się też wcześniej a pan niech jedzie odpocząć.
- Zostanę z nią. Mogę do niej wejść?
- Proszę.
Lekarz odszedł a ja wszedłem na sale Oli. Cieszyłem się że jest już po wszystkim. Usiadłem na łóżku i złapałem ją za dłoń, sam nie wiem kiedy, zasnąłem.
*Narrator*
Jacek spał, gdy niespodziewanie ktoś go obudził. Podniósł głowę i bardzo się zdziwił. Był u siebie w mieszkaniu a obok niego siedziała Ola. Patrzyła na niego z niepokojem.
- Ola?? Co ty tu robisz?
- Jacek, co jest? Strasznie krzyczałeś, nie mogłam cię obudzić.
- Ola ty...- spojrzałem na jej brzuch. Czyli, że wszystko począwszy od śmierci komendanta jest koszmarem. A Ola jest w ciąży. Byłem bardzo szczęśliwy, że to wszystko to nie prawda. Spojrzałem na Olę, na jej twarzy ujrzałem zmartwienie, mocno ją przytuliłem.
- Kochanie, powiesz co się stało?
- Miałem straszny koszmar, ale jest już ok. - odpowiedziałem jej.
- Na pewno?
- Tak, nie martw się.
Ola się we mnie wtuliła. Poczułem ogromną ulgę.
Rok później
Nadal pamiętam mój okropny sen. Z Olą jesteśmy szczęśliwi a zwłaszcza teraz gdy zostaliśmy rodzicami. Mamy córkę, Lene. Mała ma już dwa miesiące, rośnie jak na drożdżach. Dwa miesiące temu również oświadczyłem się Oli, dziś bierzemy ślub. Był to mój najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Właśnie wszedłem do mieszkania Oli, wyglądała olśniewająco. Podszedłem do niej.
- Witaj skarbie. Wyglądasz prześlicznie. - pocałowałem ją w policzek.
- Dziękuję.
Gdy dostaliśmy błogosławieństwo rodziców, wyruszyliśmy w drogę do kościoła. Eskortowały nas radiowozy. Gdy byliśmy na miejscu, ja wszedłem do kościoła a Ola została ze swoim ojcem. Gdy zabrzmiały organy mój skarb.
w towarzystwie swojego ojca ruszył w moją stronę. Była taka Piękna.
Msza nam się bardzo dłużyła. W końcu słowa przysięgi małżeńskiej.
- Ja Jacek, biorę ciebie Aleksandro za żonę i ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi do pomóż Panie Boże wszechmogący, w trójcy jedyny i wszyscy święci.
Te same słowa powiedziała Ola.
- Ja Aleksandra, biorę ciebie Jacku za męża i ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi do pomóż Panie Boże wszechmogący w trójcy jedyny i wszyscy święci.
Uśmiechnąłem się do mojej żony.
Następnie nałożenie obrączek.
- Alekandro, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, Amen. - Jacku, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, Amen.
- Możecie się pocałować. - odsloniłem welon i pocałowałem mój skarb.
Kilka godzin później bawiliśmy się na weselu.
Rok później
Z Olą i Lenką jesteśmy szczęśliwą rodziną. Na naszej drodze już nic nie stanęło, cieszymy się życiem. Lena i Ola to moje dwa skarby, kocham je najmocniej na świecie. Mieszkamy na przedmieściach, bardzo jesteśmy szczęśliwą rodziną.
Subskrybuj:
Posty (Atom)