niedziela, 27 listopada 2016

61.2

*Jacek*
Zaniepokoiłem się że Oli tak długo nie ma. Wszedłem do łazienki i to co tam zobaczyłem było straszne. Ola,krew,żyletki... To był bardzo okropny widok. Bez zastanowienia chwyciłem Ole i zaniosłem do salonu. Tam opatrzyłem jej rany i chwyciłem po telefon aby zadzwonić na pogotowie. Jednak nie wybrałem jeszcze numeru gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Jacek,Ola-usłyszałem głos Mieszka
-Wejdźcie-krzyknąłem,po chwili Mieszko i Monika stali w przed pokoju.
-Jacek. Nie ma czasu. Zawieziemy ją do szpitala radiowozem. -Razem z posterunkowym znieśliśmy Olę do radiowozu. Mieszko jechał jak szybko mógł,więc po 10 minutach byliśmy w miejskim.
Olę szybko zabrali na salę zabiegową a ja chodziłem po korytarzu w jedną i drugą stronę.
Nie mogłem zrozumieć dlaczego mi to zrobiła. Przecież to że straciła dziecko. Moje... Jednak,przecież jesteśmy razem. Po roku jesteśmy znowu razem. A teraz ona znowu może odejść. Może odejść nieodwracalnie. Jeśli ona odejdzie ja również się zabije. Nie będę potrafił żyć bez najważniejszych mi osób. Jeśli Oli ze mną nie będzie to mój świat stanie się szary. Nie będę miał po co żyć.

Po chwili wywieźli nieprzytomną Olę z zabiegowego,poszedłem za nimi. Dzięki znajomym lekarzom mogłem być przy Oli. Wszedłem do sali. Obok Oli leżała jakaś inna kobieta. Nie przejmowałem się obecności innych. Chwyciłem Moją drobną kruszynkę za rękę. Spojrzałem na Olę.
-Olu... Wiem że mnie słyszysz. Dlaczego to zrobiłaś dlaczego każesz mi znowu cierpieć? Przecież mówiłem że nigdy cię nie zostawię. A ty chcesz zostawić mnie?

*Emilia*
Uznałam że Jacek nie może być sam przy Oli. Gdy tylko dowiedziałam się od Krzyśka co się stało natychmiast pojechałam do szpitala. To czego dowiedziałam się od lekarza mnie przeraziło. Jak to nie ma nigdzie krwi AB- ? Przecież szpital w Trzebnicy to kawał drogi. Nie zdążą nam jej dostarczyć W odpowiednim czasie. A jeśli za 1 godzinę Ola nie otrzyma krwi,umrze. ZNIKNIE!
W mojej głowie roiło się multum pytań. A podstawowe to czy powiedzieć Jackowi o tym. Przecież on się załamie.

W tym samym czasie komenda:
*Krzysiek*
-Cześć Marek! Słuchaj mógł bym nadać komunikat dla wszystkich patroli? Mam pozwolenie od komendantki -powiedziałem po czym powiedziałem że osoby z grupą AB- mają się zgłosić do szpitala. Jednak nikt takiej nie miał. Pozostał nam tylko liczyć na cud.

*Emilka*
Postanowiłam że powiem Jackowi jaka jest diagnoza. Uznałam ze musi wiedzieć że Ola umiera.
Weszłam do sali numer 13. Swoją drogą pechowa liczba.
-Jacek. Musimy porozmawiać...-wyjdźmy z sali. Jacek zanim wstał pocałował Olę.
-Jacek... Bo jest problem. Ola... Ola... eh po prostu ci to powiem.... Już mówię
-Emilka mów już
-Eh Ola nie przeżyje kolejnej godziny gdy nie przetoczą jej krwi-powiedziałam i odetchnęłam troszkę
-No to niech przetoczą-powiedział Jacek
-Nie mogą,nie mają....Ola ma rzadką grupę krwi AB-. Porostu w całym Wrocławiu jej nie ma. -powiedziałam a Jacek jak poparzony poleciał do lekarza. Bałam się że coś mu zrobi.... Po chwili Jacek wyszedł z lekarzem z gabinetu ..............







Kochani!

Mam do was kilka pytań
Co zrobi Jacek?


sobota, 19 listopada 2016

60.2

Po powrocie do domu Ola natychmiast poszła do sypialni,jej mieszkanie sprzedaliśmy ponieważ myśleliśmy iż nie żyje. Dlatego zabrałem ją do mojego mieszkania. Dobrze wiedziała gdzie co jest ponieważ mieszkała w nim razem ze mną dobrych kilka miesięcy.

Spojrzałem na szlochającą Olę. Zrobiłem jej herbatę lecz dobrze wiedziałem że jej nie wypije i poszedłem do sypialni. Położyłem się obok niej i ją przytuliłem. Chwilkę później Ola spała. Wiedziałem że muszę być teraz obok niej. Że ona mnie potrzebuje.

Po kilku godzinach Ola się obudziła. Wstała coś zjeść a ja zostałem w sypialni. Po chwili usłyszałem przeraźliwy huk. Wypadłem z salonu jak opętany.
-Ola... Ola... co ci się stało?-zapytałem przestraszony.
-Nic,nic się nie stało. Na pewno nic straszniejszego od tego co nas spotkało -

spojrzałem na nią,miała czerwone oczy od płaczu. Nie mogłem znieść tego że tak wygląda,że jest taka smutna. Nie udało nam się. Znowu się nie udało.... Dlaczego ciągle nas to spotyka? Chciałem ją objąć,przytulić,uspokoić ale mi się nie udało. Gdy się tylko do niej zbliżyłem ta mnie ominęła i poszła do łazienki.

*Ola*
Dziecko to ostatnia rzecz jaka jest potrzebna by stworzyć szczęśliwą,kochającą się rodzinę. Gdy opuściłam Jacka i dowiedziałam się o ciąży,myślałam aby wrócić,ale przecież sama od niego odeszłam. Myślałam że chociaż ta maleńka kruszynka będzie mi przypominać o wielkiej,jedynej miłość jaką spotkałam. Ale umarła. Odleciała jak wolny ptak ku niebu. Moje szczęście rozsypało się jak niewielki domek z kart. Czy naprawdę musiało mnie to spotkać? Mówią że człowiek przychodzi na ten okrutny świat,bo ma jakąś misję. Czy moją misją jest cierpienie,rozpacz,płacz i ranienie innych? Czy Bóg każe mnie za winy innych? Mój ukochany,jedyny,blondyn o niebieskich oczach. Czy on na mnie zasługuje? Zasługuje na kobietę co nawet nie może spełnić swojego Polskiego obowiązku i wydać na świat potomstwo? Jeśli nie mogę czy jestem kobietą? Czy mogę się tak czuć? Czy mogę być szczęśliwa patrząc na radosne pary z dziećmi?

Mieliśmy z Jackiem tyle marzeń. Wielka rodzina,szczęście,duży dom na obrzeżach. A teraz nie mamy nic... Z Jackiem nie łączy mnie nic. Nawet nie wiem czy on mnie kocha,czy też jest ze mną bo musi. A ja? Czy ja go kocham? Czy kocham tego mężczyznę? Nie czuje nic poza pustką w sercu.-Rozmyślałam przecinając kolejną warstwę delikatnej skóry. - Czy jest lekarstwo na smutek,cierpienie i żal? Czy gdy się wykrwawię i skończę swe żałosne życie Bóg wybaczy mi to że zabiłam swoje dziecko? -Krople krwi ciekły a  ja robiłam się coraz bardziej senna i słaba. Po chwili zupełnie straciłam siły a ostatnie słowa jakie wypowiedziałam były "żegnaj świecie",po czym usłyszałam melodyjny głos Jacka
-Ola.....Ola.... Kochanie,nie pozwolę ci odejść-jednak mnie już to nie obchodziło,trafię w miejsce lepsze niż ten świat. A Jacek znajdzie sobie osobę która będzie potrafiła dać mu radość.


A więc!
Czas komentarze start: 10 kom=opowiadanie
                                      1 kom=4 linijki opowiadania
KOMENTARZE OD TEJ SAMEJ OSOBY LICZĄ SIĘ POJEDYNCZO!

sobota, 12 listopada 2016

Mówimy STOP hejtom na blogach!

Stop!
Nikt nie ma prawa obrażać mnie ani innych osób piszących blogi dotyczące serialu "policjantki i policjanci" pragniemy aby każdy czuł się jednakowo. To że piszesz blog oznacza że jesteś bardzo utalentowany i odwarzny. Jeśli ktoś wyśmiewa cię ponieważ piszesz takir cudowne opowiadania zgłoś się do mnie! Pomogę! ♥♡♥

piątek, 11 listopada 2016

59.2

- Jeśli chcesz możesz teraz ztad iść. W końcu to ja zostawiłam ciebie. Nie zdziwiła bym się gdybyś powiedział "zostańmy przyjaciółmi" i przedstawił mi swoją dziewczynę.-zaśmiałem się,masz rację powinienem ci ją przedstawić. -Ola patrzyła na mnie z przerażeniem. Zaśmiałem się i namiętnie ją pocałowałem.
-Moja jedyna i prawdziwa miłość jest tutaj. Nigdy nie potrafił bym Cię zostawić. Zawsze miałem nadzieję ze wrócisz. Zawsze ją miałem. Każdy przestał już w to wierzyć. I nagle dałaś znak życia. Wiesz jaki byłem szczęśliwy?
-Dziękuję -Ola wtuliła się ze mnie i zasnęła. Nic dziwnego poród i rozpacz strasznie męczy.
Ola spała słodko ze 2 godziny... Wyglądała tak cudownie. Nasza córeczka wyglądała by na pewno tak samo. Ah moja córeczka... Gdzie teraz jest? Dlaczego Bóg nam to zrobił?
Po chwili Ola obudziła się z krzykiem. Nie zastanawiając się długo objąłem ją ramieniem. Nie wiem jak to się stało ale przestała płakać.
-Zawsze będziesz przy mnie? Nigdy mnie nie zostawisz?
-Nigdy kochanie.-pocałowałem ją w nos
-Jacek... Ale wiesz ze to dziecko to był cud i już nie będę mogła mieć więcej. Wtedy nadal będziesz mnie kochał?
-Zawsze będę cie kochał. -powiedziałem i ją ponownie pocałowałem.
-Zostawię cię na chwilkę Olu dobrze? -powiedziałem i wyszedłem z sali po naszą zmarłą córeczkę. Postanowiłem że Ola musi się z nią pożegnać. Wtedy będzie jej łatwiej
Wróciłem na salę i podałem oli zmarłą córkę ta tylko powiedziałe -rzegnaj i się rozpłakała. Wziąłem córkę i powiedziałem -Zawszę będę cie kochać Dorotko,Nigdy o tobie nie zapomnę córeńko. -i również się popłakałem. Oddałem pielęgniarce zmarłą Dorotkę i wróćiłem do Oli która ciągle szlochała
-Za dwa dni zabieram cię do domu. A teraz odpoczywaj Kochanie.-powiedziałem i ją przytulilem a gdy Ola zasnęła

2 dni później:
Dzisiaj odbywa się pogrzeb mojej córki oraz Ola wychodzi ze szpitala. Jak mogę pogrzebać córkę? To nie jest normalna kolej rzeczy. Przecież to dzieci powinny grzebać rodziców. Ola jest przerażona ale jednocześnie chyba cieszy się że jesteśmy razem.
Msza w kościele była bardzo wzruszająca. Tuż po niej pokierowaliśmy się w stronę cmentarza. Tam również odbyła się ceremonia,Moja ukochana siedziała na ławeczce którą przygotowałem specjalnie dla niej.kropienie urny oraz zasypywanie grobu. Oli w szpitalu podali leki uspakajające aby nie zaczęła rozpaczać jeszcze bardziej. Bałem się o nią. Moja ukochana siedziała na ławeczce którą przygotowałem specjalnie dla niej. Nie mogłem pozwolić aby po porodzie i takich przeżyciach stała. Oczywiście ja stałem tuż obok Oli i delikatnie ja przytulałem. Cała drzała,byłą zimna.... To było okropne... Nigdy więcej nie dopuszczę do tego aby Ola się tak załamała. Po pogrzebie udaliśmy się do domu. Nie urządziliśmy żadnego obiadu,wszyscy nas zrozumieli.....

C.D.N


wtorek, 1 listopada 2016

58.2

Dotarłem na miejsce i zemdlałem gdy tylko wywozili z tej sali Olę.
Gdy się ocknęłam nade mną stała Emilka.
-Emi.... Dlaczego Ola... Ola ma...
-cicho siedź baranie i słuchaj. Ola jest na sali 21 oddział ginekologiczny.

Wstałem z kozetki i wjechałem windą na 4 piętro. Zastanawiałem się po co ja mam tam iść. Ola ma,męża,narzeczonego może. Po co ja jestem tam potrzebny? I dlaczego oddział ginekologiczny? Coś poważnego stało się że akurat tutaj?
-Pokój 10,17,19,20 o jest 21.-Biorę głęboki odddech i naciskam klamkę. po chwili zauważam Olę.
Cała była zapłakana,drżała. Podeszłem bliżej i ją przytuliłem bez większego zastanowienia.
-Moje dziecko,moja maleńka kruszynka...-wyszlochała a mi pękło serce.
-Ola? Powiedz mi o co chodzi. Proszę! -próbowałem sprawić aby na mnie spojrzała ale  nadaremno
-Kochanie, skarbie słonce...-prosiłem ale nie dawało to skutku. Postanowiłem ze pójdę porozmawiać z lekarzem bo od Oli nie dowiem się nic więcej po za tym że była w ciąży i coś się stało. Jednak gdy tylko ją puściłem z objęć i wstałem jednak nie spodziewałem się takiej reakcji Oli. Rozkleiła się jeszcze bardziej. Zaczęła krzyczeć co się stało.
-Nic nie rozumiesz,moja córka ma wadę serca,na dodatek jest wcześniakiem,może nie przeżyć kolejnego dnia.-nic nie powiedziałem tylko ją przytuliłem. To okropne! To nie może być prawda. Co Ola takiego zrobiła że los ją tak każe?
-A gdzie jest ojciec dziecka? Może go zawiadomię?- Ola wtedy lekko się uspokoiła ale to co miało nastąpić za chwilę przeszło moje oczekiwania
-Ty jesteś ojcem! Pamiętasz naszą noc gdy mnie znalazłeś? Wtedy było mi tak cudownie...magicznie... -patrzyłem na nią ze zdziwieniem
-Wtedy nie myślałam że coś takiego mi się przydarzy,uciekłam po raz kolejny... Dowiedziałam się ze jestem w ciąży...Jednak nie chciałam abyś był ze mną tylko ze względu na dziecko. Wczoraj mimo tego iż lekarze z Niemiec nie kazali mi lecieć do Polski musiałam.... Musiałam pomodlić się na grobie ojca. Dostałam skurczy tuż przed wyjściem z samolotu. Przetransportowali mnie do szpitala a potem to już wiesz...- W tym momencie wszedł lekarz,chciałem wyjść jednak Ola kazała mi zostać
-Masz prawo wiedzieć-chwyciła mnie za rękę a ja otarłem jej łzy chodź na darmo bo ciągle leciały
-Pani Olu......-zamilkł
-Przykro mi bardzo ale... pańskiej córki nie udało się uratować....-wyszedł Ola odrazu zaczęła płakać
-Ciii,wszystko się ułoży-rzekłem lecz wcale tak nie myślałem bo moje życie również rozsypało się w drobny mak......




Co będzie dalej?

To jak zawsze 10 kom i kolejne opowiadanie