Niedługo pojawią się ankiety. Głosujcie na najlepsze z każdej grupy!
Pierwsza randka!
opowiadanie 1. autor. Blogerka 1978
~Aleksandra~
Siedziałam i rozmyślałam. O czym? O życiu. Myślę, jakie ono
jest do bani. Na każdym kroku spotyka mnie coś przykrego. Gdy miałam sześć lat
zmarł mój brat. To znaczy został zabity przez jakiegoś wariata na drodze.
Cztery lata później straciłam kolejną bliską mi osobę- moją mamę. To był dla
mnie i dla ojca straszny cios. Teraz mam osiemnaście lat. Jestem po terapii z
psychologiem i muszę powiedzieć, że radzę sobie co raz lepiej. Za kilka
miesięcy kończę liceum, a wciąż nie mam chłopaka. Moje koleżanki są zakochane i
mają nawet za sobą swój pierwszy raz. A ja nawet ani razu na randce nie byłam.
Ale czego ja oczekuję? Z autopsji wiem, że cudów nie ma. Przynajmniej w moim
przypadku, bo nie wiem jak to jest u innych.
Kiedy tak leżałam na łóżku i jednocześnie słuchałam muzyki, do
mojego pokoju przyszedł mój ojciec, w towarzystwie mojego kolegi z klasy, który
najwyraźniej postanowił mnie odwiedzić. Był to jeden z przystojniejszych
chłopaków w klasie. Wysoki blondyn o niebieskich oczach. Miał na imię Jacek.
Przyjaźniliśmy się, ale nigdy nie traktowałam go jako chłopaka, a on mnie jako
dziewczyny. Chociaż nie ukrywam, że fajnie byłoby mieć takiego chłopaka jak on.
-Cześć Olka- powiedział i siadł na moje łóżko. Właściwie to
skoczył na nie, bo się aż ugięło pod nami.
-Siema- powiedziałam, zabierając nogi.
-Napijecie się czegoś?- zapytał ojciec, a my pokręciliśmy
przecząco. On zostawił nas samych.
-To co cię do mnie sprowadza?- zapytałam, gdy upewniłam się, że
ojciec odszedł od drzwi. Często lubi słuchać, gdy rozmawiam ze znajomymi.
-Ola, co byś powiedziała, gdybyśmy spotkali się dzisiaj o
dwudziestej nad Odrą? Chciałbym z tobą porozmawiać- zaproponował.
-No nie wiem- udałam, że się zastanawiam, chociaż odpowiedź już
miałam. Byłam ciekawa, co mój przyjaciel chce mi powiedzieć.
-No nie daj się prosić- powiedział błagalnym głosem.
-No pójdę- zgodziłam się. A on się uśmiechnął.
-Tylko ubierz sukienkę- odparł po chwili, a ja się na niego
spojrzałam z pode łba i zaczęłam się śmiać.
-Możesz sobie pomarzyć- rzuciłam w niego poduszką. Prawda jest
taka, że nie lubię sukienek. Zdecydowanie wolę dżinsy i luźne T-shirty. Jestem
typową chłopczycą. Sukienki nosiłam tylko, gdy byłam małą dziewczynką, a potem
założyłam tylko na studniówkę.
-No ok, ale ubierz się elegancko- poprosił. Bardzo mnie to
zaskoczyło.
-Okej- powiedziałam zdziwiona.
-To o dwudziestej nad Odrą- powiedział i wybiegł z mojego
pokoju, jak poparzony. Nigdy go takiego nie wiedziałam. Zastanawiałam się co
jest powodem tego. Myślałam sobie “No chyba się we mnie nie zakochał. Przecież
to przyjaciel i tylko, podkreślam, tylko przyjaciel.”
Była siedemnasta, do spotkania zostały trzy godziny. Z nudów
postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki Beaty. Odebrała za pierwszym
sygnałem i zaczęłyśmy nawijać. Opowiedziałam jej o wizycie Jacka, a ona, jak to
ona, doszukiwała się podtekstów. Kiedy skończyłyśmy rozmawiać, zbliżała się
osiemnasta. Postanowiłam więc, że zacznę się szykować. Stanęłam przed szafą i
zaczęłam myśleć co ubiorę. W końcu zdecydowałam się na ciemne rurki, do tego biały
top i na to czarną marynarkę. Następnie poszłam do łazienki, aby zrobić sobie
makijaż. Nie był on mocny. Trochę podkładu, jasne delikatne cienie i tusz do
rzęs. Przeczesałam szczotką moje krótkie, brązowe włosy, które kiedyś sięgały
mi do pasa. Ścięłam je na moje osiemnaste urodziny, ale jednak żałuję tego. Nie
mogę ich nawet związać, a kiedyś uwielbiałam chodzić w warkoczu. Najbardziej
lubiłam być czesana przez mamę. No właśnie, mama. Przypomniałam sobie o jeszcze
jednej rzeczy. Poszłam do swojego pokoju i otworzyłam szufladę z biżuterią, a
następnie wyjęłam z niej czerwone pudełeczko. W pudełku był łańcuszek od mojej
mamy, który dała mi dzień przed śmiercią. Pamiętam, że chciała, abym zakładała
go zawsze, gdy będę z jakimś chłopakiem. Może i miałam dziesięć lat, ale takich
rzeczy to się nie zapomina. Stanęłam przed lusterkiem i zapięłam go na szyi.
Gdy stwierdziłam, że jestem gotowa, zeszłam na dół. Podeszłam do szafki z
butami i ją otworzyłam. Nie miałam zbyt wielkiego wyboru, bo albo któreś
trampki, albo jedyne pantofle na nie wysokim obcasie, jakie posiadam. W końcu
wybrałam pantofle.
-Wychodzisz?- zapytał mój tata, podchodząc do mnie.
-Nie, wylatuję- odpowiedziałam sarkastycznie.
-Oj, nie denerwuj się. Tak tylko zapytałem. O której będziesz?-
znowu zapytał po chwili, a ja spojrzałam na niego i tylko pokręciłam głową.
Chciałam odpowiedzieć coś w stylu, że wrócę na śniadanie, ale odpuściłam.
-Postaram się wrócić przed północą- odpowiedziałam szczerze-
Ale nie obiecuję. Nie wiem co Jacek knuje.
-Ok, tylko daj znać, żebym mógł spać spokojnie- uprzedził mnie
tata. Ja dałam mu tylko całusa i wyszłam. Udałam się nad Odrę. Byłam tam
dziesięć minut przed czasem. Po chwili poczułam, jak ktoś mnie obejmuje w
talii.
-Widzę, że jesteś wcześniej- usłyszałam znajomy głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam Jacka, który podobnie jak ja był ubrany elegancko.
-Cześć- przywitałam się niepewnie- Mogę wiedzieć, co ty
wyprawiasz?
-Chodź Olka- odparł tylko i mnie pociągnął. Kilkaset metrów
dalej, na pomoście ujrzałam rozłożony koc, na którym stał koszyk.
-Co prawda jedzenie jest zrobione przez moją mamę, bo przyznam
szczerze, że ze mnie kiepski kucharz, a poza tym widziałaś jak się ostatnio
popisałem- zaczął, a ja jak przypomniałam sobie sytuację, gdy robił jajecznicę,
ogarnął mnie śmiech. Tak wbijał jajka, że na patelni znalazły się również
skorupki.
-Dzięki tobie umiem robić chrupiącą jajecznicę- zażartowałam.
-Hahaha, bardzo śmieszne, a tak na poważnie to chcę z tobą
porozmawiać- powiedział niezbyt pewny siebie.
-Co się stało?- zapytałam, chociaż pomału się domyślałam, o co
może mu chodzić.
-Chodzi o ciebie, o nas. Ja już dłużej nie mogę być twoim
przyjacielem, bo to co czuję do ciebie w tej chwili, to nie to samo, co kiedyś.
Kiedyś to była przyjaźń, ale teraz to jest już miłość. Ja ciebie kocham i czy
zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał, a mnie zamurowało, ale po chwili
poczułam, jak uśmiech wkrada mi się na buzię. Nie sądziłam, że kiedyś to od
niego usłyszę. W ogóle nie przypuszczałam nigdy, że jakiś chłopak wypowie do
mnie te dwa słowa. W tym momencie zmieniam zdanie odnośnie tego, że cuda nie
istnieją, bo one rzeczywiście są. Błądzę myślami w poszukiwaniu odpowiedzi.
Nigdy wcześniej się nie znalazłam w takiej sytuacji.
-Jacek- powiedziałam- Oczywiście, że zostanę- uśmiechnęłam się
do niego. Nie spodziewałam się tego po nim, ale poczułam motylki w brzuchu, gdy
mnie o to zapytał. Uznałam, że wieloletnia przyjaźń, musiała w końcu zamienić
się w miłość.
-To co? Wypijemy?- zapytał i wyciągnął z kosza butelkę wina.
-No pewnie- zgodziłam się, a on nalał nam alkoholu do lampek,
które wziął ze sobą. Potem zaczęliśmy jeść dania przygotowane przez mamę Jacka.
Były naleśniki z serem waniliowym,sałatka owocowa oraz kanapki. Potem
zaczęliśmy się wygłupiać, że Jacek w końcu wylądował w Odrze. Długo był pod
wodą i się wystraszyłam. Niewiele myśląc, wskoczyłam do rzeki, a po chwili
poczułam, jak ktoś mi się wiesza na szyi. Obróciłam głowę i ujrzałam
rozbawionego Jacka, chociaż mi wcale nie było do śmiechu, bo byłam cała mokra.
-I ciebie to tak bawi?- spytałam, udając obrażoną- Jak ja teraz
wrócę do domu?
-A kto powiedział, że dzisiaj wrócimy do domu?- obrócił mnie, a
nasze twarze dzieliły milimetry. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. W tej chwili
miałam w dupie, że jesteśmy mokrzy. Nasze twarzy zbliżały się coraz bardziej,
aż w końcu stało się. Zaczęliśmy się całować. To było dla mnie coś
niesamowitego. Mój pierwszy pocałunek. Czułam się jak w niebie, zapomniałam o
wszystkich moich zmartwieniach. Po chwili oboje się od siebie delikatnie
odsunęliśmy, bo brakowało nam powietrza. Spojrzałam na niego i wypowiedziałam
słowa, które mnie samą słowa zaskoczyły.
-Chcę pójść z tobą do łóżka- na to, mój chłopak zrobił wielkie
oczy, a po chwili się uśmiechnął.
-A jesteś tego pewna?- upewnił się, a ja energicznym ruchem
głowy pokiwałam na ‘Tak'- Kilkaset metrów dalej moi rodzice mają domek
letniskowy. Weźmy te rzeczy i chodźmy.
Zrobiliśmy tak jak powiedział Jacek i po kilku minutach byliśmy
już w domku letniskowym jego rodziców. Kosz postawiliśmy na wejściu i całując
się, udaliśmy się do pomieszczenia, gdzie stało łóżko. Pomału zdjęliśmy z
siebie ubrania i zaczęliśmy to robić. Jacek jeszcze kilka razy się upewnił, czy
chcę tego, a ja za każdym razem odpowiadałam tak. On był taki czuły, delikatny
w łóżku. Wiedziałam, że to facet, z którym chcę spędzić resztę. Skończyliśmy to
chyba po godzinie. Położyliśmy się i wtuleni w siebie zasnęliśmy.
Kilka lat później
Z Jackiem jesteśmy parą, to znaczy narzeczonymi i to
szczęśliwymi. Po tylu latach w końcu mi się oświadczył. Za kilka miesięcy mamy
wyznaczoną datę ślubu. Oboje poszliśmy na studia. Każde z nas na inny kierunek,
ale ta sama uczelnia. Potem nie mogliśmy znaleźć pracy w wyuczonych zawodach,
dlatego zdecydowaliśmy się na szkołę policyjną. Teraz pracujemy na Komendzie
Miejskiej Policji we Wrocławiu. Naszym szefem jest mój ojciec, który jest ze
mnie dumny. No i za dziewięć miesięcy zostanie dziadkiem. Tak, jestem w
pierwszym miesiącu ciąży. A no tak, jestem w ciąży już drugi raz. Jak mogłam
zapomnieć o naszej czteroletniej córeczce Alicji, która jest na tym świecie
przez wpadkę z Jackiem, bo wtedy nie planowaliśmy dziecka, ale jesteśmy
szczęśliwą rodzinką i już niedługo zostanę panią Nowak.
opowiadanie 2. autor. Żabka
Lato. Uwielbiam tę porę roku. Lato jest piękne. Uwielbiam jak świeci złote słońce. Uwielbiam noce latem, gdy niebo jest bezchmurne. Gdy można patrzeć na lśniące gwiazdy i księżyc. Ach... lipiec dobiega już ku końcowi. Ale jest jeszcze cały sierpień...
Dziś jest 30 lipca. Wstałem o szóstej rano. Ubrałem się, zjadłem śniadanie i wyszedłem z domu. Na dworze było bardzo ciepło. Spacerkiem szedłem przez park, podziwiając piękne, kolorowe kwiatki. Powoli zbliżałem się do komendy miejskiej. Tam właśnie pracuję. Co prawda od niedawna, ale świetnie się tam czuję. Ludzie są mili, wszyscy sobie pomagają. To zgrany zespół. Taka atmosfera w pracy to mi się podoba! No i jeszcze ona... ach... To cudowna kobieta. Jest piękna i mądra. Z dnia na dzień podoba mi się coraz bardziej.
Wszedłem na komendę. Zaraz po wejściu ujrzałem Olę.
-O! Dzień dobry pani posterunkowa-powitałem ją.
-Tak wcześnie rano i już wiadomo, że dobry?
-No... skoro spotyka się na korytarzu tak piękne damy, no to musi być dobry!-uśmiechnąłem się.
-Jacuś bardzo cię proszę, przestań sobie w kółko robić jaja.
-Ach.. Ola Ola..
-Co?-zapytała z uśmiechem.
-Nic.. ja.. chciałem po prostu być miły...
-Jak zawsze-uśmiechnęła się.-Lecę się przebrać. Widzimy się na odprawie.
Po tych słowach odeszła. Popatrzyłem za nią, uśmiechając się pod nosem. Ech... znowu się nie udało... Już od dłuższego czasu chciałem ją gdzieś zaprosić, ale nigdy mi to nie wychodziło. Jak ona na mnie działa.....
Otrząsnąłem się i poszedłem się przebrać. Potem udałem się na odprawę. Ciężko mi się było skupić na tym, co mówił komendant, bo ona mnie rozpraszała. Siedziała naprzeciwko mnie. Miałem ją w zasięgu wzroku. Przez ostatnie dni dość często siada w takim miejscu, że mogę się jej lepiej przyjrzeć. Ma takie piękne, niebieskie oczy. Cudowne jak ocean. Raz spokojne, raz burzliwe. Siedzę wpatrzony w jej tęczówki i czuję jak tonę w ich błękicie... Moje serce zalewa przyjemne uczucie ciepła...
-Nowak. Nowak!!-z zamyślenia wyrwał mnie głos komendanta.
-Tak?-zapytałem zmieszany.
-Dobrze się czujesz?
-Yyyy tak..
-Czyli co? Tak ci się na tej odprawie nudzi, że przysypiasz?
-Yy nie panie komendancie.. ja...
-Dabra już się nie tłumacz, bo zauważyłem, że to nie jest twój pierwszy raz. Mam tylko nadzieję, że ostatni.
Spojrzałem na niego z zaskoczeniem. Potem jeszcze raz zerknąłem w kierunku Aleksandry. Uśmiechnęła się lekko do mnie. Po chwili wszyscy wstali i zaczęli kierować się do wyjścia z pomieszczenia. Dopiero, gdy Ola zniknęła mi z oczu, zorientowałem się, że odprawa dobiegła końca. Ja również wstałem i poszedłem do swojego pokoju. Rzuciłem się w wir pracy, by tylko o niej nie myśleć. Ale jak tu o niej nie myśleć, skoro co chwilę słyszę w radiu jej głos?
Zbliżała się 12, gdy do mojego gabinetu weszła Ola i Mikołaj. Białach trzymał w rękach dwa pudełka papierosów.
-Proszę-powiedział, podając mi je.
-Wiesz co, dziękuję. Ja popalałem trochę w liceum, ale dawno z tym skończyłem-zaśmiałem się.
-Ale zgadnij, kto tymi papierosami chandlował w szkole?
-No nie wiem, ale u mnie fajkami na sztuki to chandlował woźny.
Na twarzy Oli ujrzałem piękny uśmiech. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Potem Ola i Mikołaj wrócili na patrol, a ja zabrałem się za swoje obowiązki. Wypełniałem różne papiery i odbierałem zgłoszenia. Po piętnastej miałem już tego dość, więc postanowiłem zrobić sobie przerwę. Poszedłem na stołówkę coś zjeść. Zamówiłem posiłek, a gdy już go otrzymałem, poszedłem do stolika. Zająłem miejsce. Po chwili dosiedli się do mnie Mikołaj i Ola. Szatynka usiadła naprzeciwko mnie, a Białach z mojej prawej strony. Zaczęliśmy rozmawiać o różnych głupotach i śmialiśmy się. Ciągle skupiałem się na Oli. Na jej pięknym uśmiechu i delikatnym głosie. Po zjedzeniu obiadu, wszyscy wróciliśmy do pracy. Reszta dyżuru z trudem i powoli dobiegła końca. Po osiemnastej byłem już w domu. Wszedłem do środka. No proszę.. nie wiedziałem, że rano zostawiłem tu taki bałagan... Wziąłem się za sprzątanie. Potem postanowiłem zrobić sobie coś do jedzenia. Otworzyłem lodówkę. Ujrzałem tylko światełko i poczułem chłód. No cóż.... pusto. Trzeba iść na zakupy. Ubrałem buty i zabrałem pieniądze. Po kilku minutach znalazłem się w pobliskim sklepie. Zrobiłem małe zakupy i wyszedłem ze sklepu. Szedłem chodnikiem, kierując się w stronę domu. Pogoda była piękna. Na niebie nie było nawet najmniejszej chmurki. Słońce skradało się już powoli na zachód... Nagle poczułem uderzenie. Wpadłem na jakąś kobietę. Ona niosła w ręce kubek z kawą, ale gdy na siebie wpadliśmy, napój wylał się na jej bluzkę.
-Przepraszam-powiedziałem szybko.
Spojrzałem na nią. To była... Ola.
-Oj Jacek Jacek-zaśmiała się.
-Nic ci się nie stało?
-Nie-odpowiedziała.
-A tak w ogóle, to co tu robisz?
-Spaceruję, a ty?
-Mieszkam tu niedaleko-powiedziałem podając jej chusteczki.
-Nie wiedziałam-uśmiechnęła się i zaczęła wycierać bluzkę.
Popatrzyłem na nią zmieszany. Nie wiedziałem co mam robić.
-Yy wiesz co, może chodźmy do mnie.. nie pójdziesz przecież z mokrą bluzką.
-Nie chcę ci robić problemu...
-Chodź. Proszę..
Spojrzałem jej w oczy. Uśmiechnęła się lekko. Chwilę się wahała.
-No..dobrze..
Wziąłem ją za rękę i ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania. Widziałem, że jest trochę zaskoczona. W końcu szliśmy, trzymając się za ręce. Po chwili byliśmy już na miejscu. Wyjąłem klucze i otworzyłem drzwi. Zaprosiłem Olę do środka. Zostawiłem zakupy w kuchni i poszedłem do sypialni. Wyjąłem z szafy białą koszulę i wróciłem do salonu, gdzie była Aleksandra.
-Proszę-powiedziałem, podając jej koszulę.
-Dzięki-uśmiechnęła się.
-Tam jest łazienka-pokazałem ręką na drzwi.-Zrobię coś do jedzenia.
-Okej.
Ola poszła do łazienki, a ja zabrałem się za przygotowywanie posiłku. Postanowiłem zrobić sałatkę z kurczakiem. Usmażyłem pierś z kurczaka i wziąłem się za sos. Po chwili z łazienki wyszła Ola. Ustała w drzwiach i uśmiechnęła się lekko. Znowu poczułem ciepło w sercu. Miała na sobie moją koszulę. Była w niej taka słodka.
-Ślicznie wyglądasz-posłałem jej ciepły uśmiech.
-Dziękuję-powiedziała cicho.
-Usiądź.
Ola popatrzyła na mnie przez krótką chwilę.
-Mogę ci pomóc?-spytała.
Spojrzałem na nią. Jej piękne, błękitne oczka były wpatrzone w moją postać.
-Jasne.
Szatynka uśmiechnęła się szeroko. Podeszła do mnie i razem zaczęliśmy robić sos do sałatki. Potem pokroiliśmy warzywa, które ułożyliśmy na talerzu. Na koniec polaliśmy potrawę sosem i ozdobiliśmy listkami świeżej bazylii. Ola elegancko nakryła do stołu, a ja przyniosłem wino. Usiedliśmy obok siebie na kanapie. Otworzyłem wino i nalałem nam do kieliszków. Zaczęliśmy jeść sałatkę.
-Pyszna-powiedziała Ola.-Nie spodziewałam się, że umiesz tak świetnie gotować.
-Gdyby nie twoja pomoc, to nie byłoby takie pyszne-uśmiechnąłem się.
-Ale ja nic nie zrobiłam-ukazała rządek białych zębów.
Spojrzałem w jej cudowne oczy. Poczułem w sercu ogromną radość. Jaka ona jest śliczna. Uwielbiam jak się uśmiecha, uwielbiam patrzeć w jej niebieskie oczy.. Ach... zakochałem się w niej po uszy.....Tylko.. co jeśli... jeśli ona nic do mnie nie czuje? Jeśli uważa mnie tylko za przyjaciela? Eh.. szkoda zaprzątać sobie głowę takimi myślami. Zawsze warto spróbować!
Wzięliśmy do ręki kieliszki i zaczęliśmy pić wino. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Ola patrzyła na mnie swoimi słodkimi oczkami. Uśmiechnąłem się do niej.
-To był na prawdę bardzo miły wieczór-oznajmiła, uśmiechając się uroczo.
-No to musimy częściej to powtarzać-roześmiałem się.
-A chciałbyś?-spojrzała na mnie takim innym wzrokiem.
-Bardzo-zbliżyłem się i szepnąłem jej do ucha.
Położyła rękę na moim ramieniu. Spojrzała mi głęboko w oczy i uśmiechała się słodko. W jej błękitnych tęczókach ujrzałem radość. Widziałem, że jest teraz szczęśliwa. Czy mogę ją bardziej uszczęśliwić? Chyba tak...
Potrzyliśmy sobie w oczy i co sekundę nasze twarze zbliżały się do siebie. Dzieliły nas milimetry. W końcu dotknąłem wargami jej delikatnych ust. Ona odwzajemniła pocałunek. Zaczęliśmy całować się coraz bardziej namiętnie. Czułem się jak w siódmym niebie. Jej malinowe usta były takie słodkie. Jej ciepło roznosiło się po całym moim ciele. Czułem jej piękny zapach..
Moje dłonie dotykały jej szyji. Po chwili zacząłem rozpinać moją białą koszulę, którą miała na sobie. Gdy już to zrobiłem, przystąpiłem do całowania jej brzucha... Zatrzymałem się na chwilę i wziąłem Olę na ręce. Ona zaczęła całować mnie po szyji. Skierowałem się do sypialni. Położyłem szatynkę na łóżku, a sam położyłem się na nią. Wpiła się mocno w moje usta, jednocześnie rozpinając mi spodnie. Zrobiliśmy to już na pierwszej randce. Było to dla mnie dużym zaskoczeniem, ale nie żałuję. To najcudowniejsza noc w moim życiu...
Obudziłem się i spojrzałem na zegarek. Była za dziesięć siódma. Obok mnie spała Ola. Była taka słodka jak mała dziewczyna. Leżałem wpatrzony w jej śliczną buźkę. Widziałem jak uśmiecha się przez sen. Może śniła o mnie? Ach..... Nie mogłem tak długo wytrzymać bez jej dotyku. Przyłożyłem głowę i namiętnie pocałowałem ją w usta. Ola obudziła się. Widząc miejsce, w którym nigdy wcześniej nie była, przestraszyła się. Podniosła się i niechcący uderzyła mnie w nos, tak, że poleciała mi krew.
-Gdzie ja jestem?-zapytała, ale po chwili spojrzała w moją stronę.-Jacek..-uśmiechnęła się na mój widok.-Co ci się stało?
Spojrzałem na nią tępym wzrokiem.
-Aha.. to ja ci to zrobiłam?
Uśmiechnąłem się lekko.
-Przepraszam.. pójdę po chusteczki.
Gdy to powiedziała, wybiegła z sypialni. Zacząłem się śmiać. Po chwili Ola wróciła i podała mi chusteczki. Przyłożyłem jedną do nosa. Aleksandra patrzyła na mnie z przestrachem. Posłałem jej ciepły uśmiech.
-Pójdę to umyć.
Wychodząc z pokoju, dotknąłem delikatnie ręką do jej dłoni. Poszedłem do łazienki. Po kilku minutach wróciłem do sypialni. Ola siedziała na łóżku ze smutną minką.
-Jacek.. bardzo, bardzo cię przepraszam.
-Nic się nie stało-uśmiechnąłem się.
-To nie był najlepszy początek dnia.
-Jeszcze możemy to zmienić-powiedziałem.
Zbliżyłem się do kobiety i zacząłem ja namiętnie całować. Po chwili opadliśmy na łóżko.
-Jacek...
-Tak?
-Jesteś najwspanialszym facetem, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Chcę spędzić z tobą resztę życia.
Uśmiechnąłem się. W tej chwili byłem najszczęśliwszym człowiekiem na całym, wielkim świecie. Wreszcie miałem przy sobie Olę - najcudowniejszą, najpiękniejszą kobietę pod słońcem.
-Kocham Cię-szepnąłem.
Oświadczyny!
opowiadanie.1 autor: Ela Piotrowska
Od pewnego czasu spotykam się z najpiękniejszą kobietę na świecie którą jest Policjantką Aleksandrą Wysocką .
Spotkaliśmy się na Komendzie gdzie pracuję jako dyżurny jestem Jacek Nowak .
Po paru spotkaniach zrozumiałem , że Ola jest kobietę mojego życia jest drobniutką osobką o dobrym sercu i ślicznych niebieskich oczach .
Nasza znajomość zaczęła się gdy poszliśmy razem do Teatru, później bardzo dużo rozmawialiśmy i wtedy straciłem dla niej głowę zakochałem się .
Po pracy umawialiśmy się na randki , gdy mój szef a Ojciec Oli dowiedział się że jesteśmy parą poprosił mnie o rozmowę . Gdy zrozumiał że mam poważne zamiary względem jego córki zaakceptował nasz związek .
Po pół roku związku postanowiłem się oświadczyć , najpierw jak karze obyczaj poprosiłem o zgodę jej Ojca , który się ucieszył .
Następnie kupiłem pierścionek i czekałem na odpowiednią okazję .
Ten czas nadszedł pora urlopu i wtedy spytałem :
- Olu mój kumpel ma pensjonat w Szczawnicy może tam pojedziemy na urlop .
- Super bardzo się cieszę , mogę jechać nawet jutro .
- Dobrze choć pakujemy walizki i jutro jedziemy .
Po przygotowaniu rzeczy potrzebnych nam na drogę , zjedliśmy kolację i poszliśmy spać
Pierwszy obudził się Jacek który bardzo się denerwował , już o 5 rano był na nogach i zaczął przygotowywać śniadanie .
Gdy Ola się obudziła zjedliśmy razem śniadanie , po czym ruszyliśmy w drogę .
Do Szczawnicy było 376 km i po 5 godzinach na miejscu na miejscu . W moim oczom ukazał się duży dom , przed którym stał wysoki szatyn .
Wysiedliśmy z samochodu , gdy mężczyzna nas zobaczył uśmiechnięty podbiegł .
- Cześć stary ile lat minęło po czym przytulili się serdecznie
- Cześć Paweł poznaj Olę
- Cześć Ola jestem i podałam mu rękę którą delikatnie uścisnął
- Jak się cieszę że jesteście chodźcie zobaczycie pokój .
Pokój był duży z balkonem z którego był piękny widok na góry .
Po obiedzie poszliśmy na spacer , naszym oczom ukazał się piękny wodospad wtedy Jacek uklęknął na kolano i spytał :
- Olu czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną i z kieszeni wyciągnął małe pudełeczko i otworzył je
Pierścionek był śliczny z dużym diamentem .
Ola stała z otwartymi ustami i po chwili powiedziała :
- Tak skarbie wyjdę za Ciebie Kocham Cię powiedziała Ola
- Naprawdę tak się cieszę i na jego twarzy pojawił się uśmiech
Wtedy poczuli się naprawdę szczęśliwi .I wiedzieli że wszystko im się ułoży .
opowiadanie 2 autor. Mała (Gosia)
*Ola.*
Właśnie kończyłam pracę. Przebrałam się i miałam iść do domu, ale wezwał mnie ojciec. Kiedy tam weszłam, byli tam wszyscy:Emilka, Krzysiek, Mieszko, pani Zosia, Mikołaj i Jacek ubrany w garnitur. Na podłodze było ułożone serce z płatków róż, a za sercem stał Jacek inny stali za biurkiem mojego ojca.
- Witaj córeczko. - Powiedział Wysocki.
- Em... - Nie wiedziałam co powiedzieć, w tedy Jacek do mnie podszedł, uklęknął na kolano i z kieszeni marynarki wyjął małe pudełeczko, które było czerwone w kształcie serca.
- Olu chce zasypiał i budzić się przy Tobie. Chce zawsze całować Twoje słodkie usta i patrzeć w Twoje cudowne oczy, Kocham Cię. Ponad wszystko Cię kocham. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moją żoną? - Spytał Jacek uchylając pudełeczko.
Spojrzałam na Ojca. Uśmiechał się ciepło i przyjacielsko.
- Tak oczywiście, że tak. - Powiedziałam, a Jacek nałożył mi na palec śliczny pierścionek i mnie pocałował. Potem wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Po 15 minutach byliśmy w domu.
- Co moja księżniczka zje? - Spytał Jacek.
- Jajecznicę. - Powiedziałam.
Po 10 minutach zjedliśmy kolację, poszliśmy się kąpać i położyliśmy do łóżka.
- Dobranoc. - Powiedziałam.
- Dobranoc kotku. - Powiedział Jacek i mnie pocałował.
opowiadanie 3. autor : Słodka Misia
Od paru miesięcy spotykam sie z Jackiem Nowakiem. Jest Dyżurnym na naszej komendzie. Mój
ojciec ledwo zaakceptował nasz związek. Niedawno dowiedziałam się że.... że jestem w ciąży. Nie powiedziałam tego jeszcze Jackowi... dlaczego? Dlatego że się boję jego redacji... A co jeśli on narazie nie chce mieć dzieci? No cóż stało się to co się stało. Czasu nie cofnę. Jest czerwiec...szłam domu gdy nagle ktoś mnie zawołał.
-Ola!
odwróciłam się i zobaczyłam Jacka...
-Hej...-powiedziałam smutno
-Olcia... co jest?
-Nic... nic... A coś sie stało
-Nie bo... ja... No bo ja chciałem żebyś pojechała że mną na wakacje do Francji.
-Ja?
-No tak.. Wiesz że Cię kocham.
-no nie wiem...
-Proszę... bez ciebie nie pojadę. To jak?
-Oczywiście ze pojadę...
-Cieszę się. Tylko wiesz... jutro wylatuje samolot.
-Jutro?
-Tak. Wiec teraz jedziemy Ciebie pakować a póżniej do mnie
-Ok
Pojechaliśmy razem z Jackiem po może rzeczy. W tym czasie myślałam o ciąży. Może to będzie dobry moment? Nie wiem prawie nic. Ale wiem jedno...muszę mu to powiedzieć jak najszybciej...
Po paru minutach byliśmy w mojim mieszkaniu... Spakowałam potrzebne rzeczy i pojechaliśmy do mieszkania Jacka.Tam zrobiliśmy kolację i poszliśmy spać.
Rano wstałam wcześniej niż Jacek. Poszłam zrobić śniadanie. Nagle mnie zemdliło... pobiegłam do łazienki. Gdy wyszłam cieszyłam się że Jacek tego nie zauważył. Poszłam dokończyć śniadanie.
Póżniej razem z Jackiem je zjedliśmy i pojechaliśmy na lotnisko...
Po paru godzinach lotu wreszcie byliśmy na miejscu. Razem z Jackiem wzieliśmy taksówkę i pojechaliśmy do apartamentu który należał do rodziców Jacka.Gdy tam weszłam to mowę mi odjęło.
Był on duży z balkonem... na którym można było podziwiać piękne widoki... akurat z tego miejsca widać było słynną wieżę Eiffla. Byłam zachwycona...
Jacek poprosił mnie abym poszła do sypialni. Gdy tam weszłam to zobaczyłam piękną sukienkę,która leżała na łózku. Jacek poprosił mnie abym ją nałożyła. Zrobiłam to i poszłam do salonu. To co tam zobaczyłam... no poprostu trudno opisać.
Na balkonie był stoliczek z kolacją. Świece... płatki róż...muzyka... no i widok na świecącą w ciemności wieżę Eiffla. Było ślicznie...cudownie! Nagle poczułam ręce na moich biodrach. Odwróciłam się i zobaczyłam ślicznie ubranego Jacka. Zaprowadził mnie do stoliczka i...
I uklękł na kolano. Z kieszonki wyciągnął małe pudełeczki w kształcie serca. Otworzył je...
-Ola... wiesz jak bardzo Cię Kocham... mógł bym nawet skoczyć za tobą w ogień. Jesteś dla mnie wszystkim.I dzisiaj... chcę ci zadać to ważne pytanie... Ola czy uczynisz mnie naj szczęśliwszym facetem na świecie i zostaniesz moją żoną?
Normalnie mnie zamurowało...
-Jacek...ty wariacie! Oczywiście że TAK!
Jacek nałożył mi pierścionek z diamentem w kształcie serca i namiętnie pocałował. Wiedziałam ze to odpowiedni moment na moją informację.
-Jacek ja też mam dla ciebie informację... bo ....ja...
-Tak?
-Bo ja jestem w ciąży
Na twarzy Jacka pojawił się szeroki uśmiech...
opowiadanie 4. autor: kathiakamila
Czasami ludzie nie rozumieją wagi obietnic, gdy je składają
No jasne, oczywiście. Ale i tak należy ich dotrzymywać. Na tym polega miłość. Miłość to dotrzymywanie obietnic wbrew wszystkiemu.
Często , gdy leżeliśmy do siebie przytuleni , kładłam głowę na jego piersi . Wtedy on gładził delikatnie moje włosy , a ja słuchałam jego bijącego serce które mnie tak kochało . Gdy zasypiał mogłam patrzeć na niego godzinami , nie mogłam uwierzyć że, ktoś był dla mnie . Oddychał lekko i miękko i spokojnie czasami jego oddech przyśpieszał i wtedy rozchylał delikatnie idealnie wykrojone usta . Chciała bym byś wtedy w jego głowie wtedy , najbardziej . On drugą osobą o którą się tak bardzo martwiłam każdego dnia prosiłam żeby to wszystko nie okazało się snem , lub moim wyobrażeniem .Boję się że, go stracę gdy jest przy mnie a gdy go nie ma że , nie wróci , w końcu mogę się do tego przyznać .Nie powiedziałam mu jeszcze tych dwóch słów nie umiem , nie potrafię , może nie ten moment jeszcze ? Nie wiedziałam co to jest szczęście gdy moja mama zmarła dopiero przy nim poznałam co to jest szczęście bliskość chociaż ciągle się uczę .Czasami siebie nie poznaję jak się zmieniłam przez niego przez jedną osobę . Teraz jestem inna uczę pokazywać się emocje które głęboko w sobie kryłam i przypomina mi się jeden stan kiedy mi zabrano cie . Każdy oddech sprawiał ból , wyobrażałam sobie że spotkamy się , opowiem ci co czułam gdy odchodziłaś gdy zabierałeś mi siebie cząstkę mnie .,gdy byłeś najważniejszym człowiekiem w moim życiu , nadal jesteś Opowiem Ci o tęsknocie, której nie znasz. Dowiesz się czym była pustka - dziura w organizmie w kształcie Twojej duszy, niepozwalająca oddychać i zasypiać nocą.
Nie trzeba więcej, tylko ufaj nadziei
Nie trzeba więcej, tylko pamiętaj o nas
Przeciw wszystkiemu, co ciągle nas dzieli
Przeciw wszystkiemu, co chce nas pokonać
Zastanawiałam się czy gdybym umarła albo odeszła co by zrobił czy by tęsknił ?Wtedy postać pod kołdrą poruszyła się i machała ręką w poszukiwaniu drugiej osoby .Wstał . Podszedł do szczupłej brunetki stojącej kolo tafli szyby po której spływały krople deszczu .Objął ją jej ciało zadrżałoChodż do mnie do łóżka cała zmarzłaś -powiedział zatroskany głosem .Skinieniem głowy udała się z nim do łóżka wtulając się w niego gdzie czuła się bezpieczna i szczęśliwa . I odpłynęła w krainę morfeusza . ***Rankiem promienie słoneczne wdzierały się do pomieszczenia oświetlając smugami światła i tym samym udaremniając dalsze próby spania .Odrzucił energicznym ruchem kołdrę i wstał przecierając oczy budząc się z resztek pozostałego snu . Obrócił i się i zobaczył że , Ola jeszcze śpi i jest przykryta pod sam nos . I chyba nic nie zapowiadało żeby miała się obudzić w najbliższym czasie .Poszedłem do kuchni przyszykować wszystko na wyjazd. Jest to niespodzianka i pewno będzie narzekać przez całą drogę gdzie jedziemy . Zrobiłem sobie kawę i progu zobaczyłem Olę . Odłożyłem kubek z parującym napojem na blat stołu. Można było przyznać że , dopiero co wstała ale można było przyznać że , wyglądała bardzo kusząco . W tym stroju .- Muszę przyznać że , ta koszula zdecydowanie na tobie lepiej leży niż na mnie - powiedział spoglądając na stój brunetki . Była to zadurza błękitna męska koszula która sięgała jej nie dalej niż do połowy uda .Nie wiem dlaczego ale ona nawet w nieuczesanych włosach i w za dużej koszuli zawsze wygląda tak seksownie .- Powinnaś mieć więcej takich rzeczy swojej szafie . Do ubioru zdecydowanie ci tej koszuli bardzo spojrzał na brunetkę zauważając dwa guziki odpięte na górze koszuli .- Tak ? Naprawdę ?- udałam zdziwioną i zdążyłam zauważyć że wpatrywał się we mnie co powodowało u mnie że natychmiast krew w moim organizmie pod nosiła znacząco temperaturę . Myślałam że , zaraz pożre mnie samym wzrokiem robił to w tak intrygujący sposób że , żaden facet mnie nie doprowadził do takie stanu aż mi się gorąco zrobiło .Podeszłam do niego stąpając bosymi stopami bo zimnych kuchennych kafelkach .Otworzyłam szafkę żeby dosięgnąć kubek do porcji porannej kofeiny ale w pewnym momencie poczułam na swojej tali że ktoś mnie obejmuje . Poczuła gorący oddech na szyi który powodował gęsią skórkę na jej ciele .- Dla takich widoków powinienem powiesić wyżej te szafki - stwierdził między kolejnym pocałunkami . `Obrócił ją delikatnie w swoją stronę chcąc ją pocałować w delikatnie rozchylone usta ale ona udaremniła wbrew sobie ten czyn odwracając głowę lubiła czasem go podenerwować .- Za dużo tych widoków to ty nie miałeś - stwierdziłam na przekór . Świadomość że , mogę go trochę podenerwować co czasem bardzo lubiłam była bardzo ciekawa i nie mogłam sobie jej odpuścić . Ale nie wiedziałam że , on ma dzisiaj taki humor że będzie próbował mi udaremnić tą próbę zabawy i pośmiania się z niego .- A ja uważam że , te szafki są za wysoko bo one wpływają nie zbyt dobrze na twój obecny stan zdrowia i na myślenie . A ja nie chcę ci szkodzić . - powiedziałam kontynuując próbę podenerwowania i ze złoszczenia . Co akurat dzisiaj było nie lada wyzwaniem bo jakoś za bardzo się nie chciał dać .- Ale gdyby te szafki były by niżej to bym nie miał takich widoków - uśmiechnął się i mogłam wyczuć że, on sobie ze mnie żartuje- Żadnych widoków tu nie ma - stwierdziłam- Nie ma - odpowiedział i ponownie przesunął palcami po nodze brunetki.-Ale za to jest jedna taki pani trochę pyskata która robi mi wszystko na przekór ale jest też niewiarygodnie piękna i bardzo pociągająca . Lekko musnął jej dolną wargę po to by za chwilę zaspokoić poczucie bliskości .. Ku jej zaskoczeniu po chwili odsunął i powiedział coś co wprowadziło ją w zdumienie ,- Ubieraj się nie długo wychodzimy . ***- Możesz mi powiedzieć gdzie mnie wieziesz ? Jedziemy od dwóch godzin na jakaś zadupie - powiedziałam zirytowana wyciągnął mnie z domu i nawet słowa wytłumaczenia gdzie jedziemy i poco .- Jak chciałeś się mnie pozbyć to wystarczyło powiedzieć a nie mnie wywozić - zażartowałam . - Długo jeszcze ?- O matko ale ty narzekasz kobieto jak dojedziemy to będziemy i nie truć się bo i tak ci nie powiem ić spać przynajmniej spokój będę miał .Spojrzałam na niego kątem oka co on sobie myśli pewno wywiezie mnie na jakieś zadupie .Mam już dość jego pomysłów a jeszcze się dzień dobrze nie zaczął .- Jacek co byś zrobił gdym umarła ? Odeszła nie było by mnie ?- Co ? Co ty bredzisz ?- zapytałem wystraszony tym dziwnym pytanie zadane przez Olę z tak od tak . Co trochę mnie zaniepokoiło- Nic ... spojrzałem na twarz brunetki która posmutniała - ponieważ nie dał bym ci odejść i bez ciebie bym nie żył bo przecież nie można żyć bez kogoś kto był całym twoim życiem .Olę po jakiejś chwili zasnęła pomyślał w końcu nie będzie mi marudziła . Jechałem drogę ale nie mogłem się za bardzo skupić bo spoglądałem co chwilę na śpiącą Olę wyglądała tak bezbronnie Lekko rozchylone wargi i spokojny wyraz twarzy w żaden sposób nie pokazywały, że ta z pozoru drobna osobę . A na co dzień była stanowcza .W końcu dojechaliśmy na miejsce . Zgasiłem silnik od samochodu .- Dojechaliśmy już - mamrotała coś pod nosem jeszcze z zamkniętymi oczami .- Tak , dojechaliśmy - wyszedłem z samochodu żeby wyciągnąć rzeczy z bagażnika i torby które postawiłem na podłodze .-Masz zamiar spędzić w środku resztę wyjazdu? – Poparzyła na niego. W oczach czaiły mu się tajemnicze iskierki. – No dalej, wychodź- Idę , idę - leniwie wysiadła z samochodu przeciągając się by rozprostować ścierpnięte nogi i mięśnie.- Chodż chcę cie gdzieś zabrać ale to niespodzianka załóż to . dał jej opaskę na oczy .- Muszę - zapytała z nadzieją że nie będzie musiała jej wkładać .- Zaufaj mi nic ci się nie stanie jestem przy tobiePo chwili byli już na miejscu .Wsłuchaj się jak woda uderza nierównomiernie w brzegi słychać śpiewy ptaków a dookoła cisza tylko szum wody wyobraż sobie ten krajobraz . On jest jak my czasem spokojny a czasem wieje burza i wiatr te fale na wodzie oznaczają że , dużo się wydarzyło między nami rozbijają się niespokojnie o brzegi ten krajobraz to my czasem burzliwy czasem spokojny .Drzewa delikatnie ruszają się pod wpływem delikatnego wiatru .Słyszysz tą ciszę tylko szum wody .Podeszliśmy kawałek mogłam wyczuć że , chyba staliśmy na pomoście .- Otwórz oczy - powiedział Jacek . Zdjęłam opaskę z głowy i zamrugałam kilka razy żeby przyzwyczaić oczy . Ale to co zobaczyłam było piękniejsze niż sobie wyobrażałam staliśmy na drewnianym pomoście gdzie dalej rozpościerało się jezioro piękne błękitne a w powietrzu co jakiś czas przelatujące ptaki . Oprócz tego jezioro otaczały liczne drzewa które bujały się w takt wiatru.- Pięknie tu - powiedziałam i odwróciłam się w stronę Jacka.Wtedy zobaczyłam że , Jacek wyjmuje coś z kieszeni .- Wyjdziesz za mnie ?- zapytałem się stresując .- Oczywiście że , tak - Kocham cię , powiedziałam w końcu odważyłam się mu to powiedzieć zrozumiałam że , on jest tym którego będę kochała do końca życiaGodzinę póżniej byli już w małym domku letniskowym- A po wiesz mi gdzie jesteśmy ?- A po co żebyś się zmieniła zdanie i mi uciekła - zapytałem z ironią ?Odwróciła się przodem do niego i zbliżyła twarz. Jedną rękę wsunęła pod koszulę, drugą zaś położyła na barku, by móc smyrać go po karku. Zbliżyła usta do jego ust, palcem jednej dłoni przejeżdżając po umięśnionym torsie. Ich wargi dzieliły milimetry. Nagle na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech, a ona sama się zaśmiała. Odsunęła się od niego i zgrabnym krokiem go wyminęła, zostawiając go w totalnym osłupieniu.- Nie tym razem jak mi powiesz gdzie mnie wywiozłeś to pogadamy .Jacek jednak nie dawał za wygraną i zrobił dwa duże kroki i był już przy niej .- Boże! Kobieto, nie prowokuj i nie skazuj mnie na takie tortury. – Zatopił się w jej malinowych ustach, jedną rękę wplatając we włosy. Biodrami przyciskał ją do ściany, obie jej dłonie trzymając w górze, w żelaznym uścisku. Językiem delikatnie rozchylił jej wargi, dając tym samych możliwość na pogłębienie pocałunku .
Zapraszam do głosowania: w kategori pierwsza randka i oświadczyny